Z WIZYTĄ U BABY JAGI
12 kwietnia na leśnej ścieżce spotkaliśmy Baba Jagę, która gotowała zupę przy swojej chatce. Podeszliśmy, aby się z nią przywitać. Kroczyliśmy ostrożnie i cichutko. Na początku Jaga nas nie zauważyła. Zaskoczyliśmy ją trochę. Z drżącymi sercami powitaliśmy ją chórem „ Dzień dobry”. Baba Jaga od razu ruszyła w naszym kierunku i serdecznie nas powitała. Trochę mieliśmy stracha….Jednak okazało się, że bardzo cieszy się z naszej wizyty. Zaprosiła nas na zupę, którą właśnie gotowała. Dobrze, że mieliśmy ze sobą miseczki. Zupa była tak smaczna, że niektórzy prosili o dokładki. Baba Jaga pokazała nam swoją garderobę na lato i zimę, pokazała swoją chatkę i odpowiadała na nasze pytania. Strasznie ciekawiło nas wiele rzeczy. Pytaliśmy ją: czy ma męża? skąd ma garnek? z czego gotowała zupę? Pytań było mnóstwo. Lekko zgarbiona częstowała nas ciastkami swojej roboty – podobno z szyszek. Och, jak smakowały te ciacha, aż trudno uwierzyć, że sama je upiekła. Zaprosiła nas do pomocy przy zbieraniu szyszek – oczywiście wzięliśmy się do roboty natychmiast. Baba Jaga poprosiła nas o zaśpiewanie piosenki i wysłuchała naszego wierszyka. W zamian za tak miłe ugoszczenie ozdobiliśmy jej chatkę naturalnymi „łapaczami snów”, po czym czule pożegnaliśmy ją. Niektórzy mieli łzy w oczach odchodząc od niej…bo zostaje tam sama. Niektórzy prosili, by następnym razem zupę zmiksowała. Baba Jaga obiecała, że zupa będzie na pewno miksowana patykiem, bo o mikserach nigdy nie słyszała. Nie słyszała o komórkach, aparatach i tabletach….stwierdziła, że tablet nigdy nie brała, bo zdrowa jest i chowana w lesie. Tak to była wizyta u Baby Jagi….ciekawe czy jeszcze ją spotkamy na leśnych ścieżkach?
Aneta Perkowska
kliknij i zobacz zdjęcie